Kliknij tutaj --> 🪐 sebastian karpiel bułecka matka

Sebastian Karpiel-Bułecka Instagram stats and analytics. @sebastiankarpielbulecka has 88.5K followers, 10.14% - engagement Rate, and 8.9K average likes per post. View free report by HypeAuditor. Sebastian Karpiel-Bułecka (@sebastiankarpielbulecka) Instagram Stats and analytics - HypeAuditor Sebastian Karpiel-Bułecka za żadne skarby nie chciałby powtarzać ślubu, który wziął z Pauliną Krupińską. Zdecydowanie woli koncertować.Subskrybuj: http Sebastian Karpiel-Bułecka dał jej jedną radę Jak to matka, bałam się o niego, martwiłam, ale dzisiaj widzę, że niepotrzebnie. Moje wnuki mają wspaniałego ojca, który nieba im 🔔 Subskrybuj http://tiny.cc/SubskrybujAMPRObejrzyj najpopularniejsze teledyski http://tiny.cc/AMPRTeledyskiSklep http://tiny.cc/SklepPolskieRadio#AMPR #Pols Sebastian Karpiel-Bułecka od ponad 4 lat jest mężem Pauliny Krupińskiej, prezenterki telewizji Polsat. Para doczekała się już nawet potomstwa. Choć rodzina się rozwija, zmaga się też z problemami standardowymi dla wszystkich par. Wcześniej mówiła o tym Krupińska, a teraz jej mąż rozwinął ten wątek. Site De Rencontre Pour Motard Gratuit. Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska są razem od 7 lat. Para doczekała się dwójki dzieci. Prezenterka do dziś wspomina słowa Sebastiana, które wypowiedział po tym, jak dowiedział się, że będą mieli pierwsze dziecko. Takiej reakcji nikt się nie spodziewał!Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka związali się w 2014 roku. Rok później na świecie pojawiła się ich pierwsza córeczka Antonina Hanna. W maju 2017 roku urodziło się ich drugie dziecko, syn Jędrzej, a w 2018 r. para wzięła ślub. Jak Karpiel-Bułecka zareagował na ciążę Pauliny Krupińskiej?Chociaż narodziny ich pierwszego dziecka były już dawno, Paulina Krupińska wciąż pamięta, jak o ciąży poinformowała swojego obecnego męża. Tę zabawną sytuację z ich prywatnego życia wspomniała ostatnio w jednym z Wiedziałam już, że jestem w ciąży. Stanęłam przed Sebastianem i mówię mu, że będziemy rodzicami. I wiesz, co on na to? "Jezu, gdzie my to dziecko wyślemy do szkoły?! - opowiadała w rozmowie z Vivą Paulina wieści dla uczniów i rodziców. W szkołach może zrobić się tłocznoCZYTAJ DALEJKim jest Paulina Krupińska?Paulina Krupińska jest prezenterką programu "Dzień Dobry TVN". Wcześniej prowadziła kilka innych programów telewizyjnych. Na swoim koncie ma także sukcesy w modelingu. Zdobyła tytuł Miss Polonia modelka udzieliła wywiadu dla Vivy, w którym opowiedziała o macierzyństwie, pracy i życiu. Wyznała w nim, że chociaż propozycja pracy w TVN była dla niej pozytywnym zaskoczeniem, to nie wyklucza odejścia z Może rzucę show-biznes i wyjedziemy do Nowej Zelandii, która mi się marzy i zaczniemy wieść zupełnie inne życie? Nauczyłam się brać to, co los mi daje - mówiła zdjęcia:Błędy, których rodzice po kilku latach żałują najbardziej. Lepiej opamiętać się w porę Czas tak szybko płynie, a dzieci dorastają. Często dopiero po latach rodzice zauważają, że poświęcili im za mało czasu, za mało z nimi rozmawiali, a teraz nawet nie mają zdjęć, żeby powrócić do tamtych chwil... Warto przeczytać, czego najczęściej żałują rodzice i nie uczyć się na własnych błędach. Ile wiesz na temat dzieci? Pytanie 1 z 4Jakie kolory widzi niemowlę? Artykuły polecane przez redakcję Portal parentingowy:Nauka zdalna wróci po feriach? Minister Zdrowia odpowiadaRodzina 500 plus - nabór wniosków w 2022Objawy zakażenia Omikronem u dzieci. Podajemy listęŹródło: Spis treści Życiorys i biografia Sebastiana Karpiel Bułecki Wykształcenie Kariera muzyczna Życie prywatne Życiorys i biografia Sebastiana Karpiel Bułecki Sebastian Karpiel Bułecka jest polskim piosenkarzem i skrzypkiem. Urodził się 14 maja 1976 roku w Krakowie. Wykształcenie Sebastian z wykształcenia jest architektem – ukończył studia na Wydziale Architektury na Politechnice Krakowskiej. Kariera muzyczna Muzyk zadebiutował w 2002 roku, występując razem z Justyną Steczkowską podczas nagrywania jej płyty pt. Alkimja, w której grał na 2005 roku założył zespół folkowy Zakopower. Debiutanckim albumem zespołu był Music Hal, który ukazał się w 2005 roku i bardzo szybko zyskał status złotej płyty. Utwory na płycie były połączeniem tradycyjnych góralskich melodii i nowoczesnej klubowej muzyki. Drugi album zespołu, Na siedem, miał premierę w 2007 roku i również został dobrze odebrany i osiągnął sukces. W 2011 roku ukazała się płyta Boso, która osiągnęła największy sukces spośród dotychczasowych albumów. Singiel promujący płytę o tym samym tytule przez długi czas utrzymywał się na pierwszych miejscach list przebojów największych polskich stacji radiowych. Płyta pokryła się potrójną platyną. Kolejne płyty zespołu to: Kolędowo, Drugie pół i Zakopower & Atom String Quartet. Sebastian wraz ze swoim zespołem zdobył wiele najważniejszych nagród przemysłu fonograficznego, między innymi trzy Fryderyki w kategoriach: Grupa roku, Album roku folk/muzyka świata oraz Piosenka roku (za utwór Boso). Życie prywatne W latach 2005−2009 był związany z wokalistką Kayah. W 2013 roku media donosiły, że spotyka się z Alicją Bachledą-Curuś. Od 2014 roku jego życiową partnerką jest modelka i Miss Polonia 2012 Paulina Krupińska, którą poślubił w 2018 roku. Para ma wspólnie dwoje dzieci: córkę Antoninę Hannę i syna Jędrzeja. Podobne biografie i życiorysy Źródła Zdjęcie pochodzi z portalu Zdjęcie jest na licencji Creative Commons. Autorem jest Rafal Nowakowski. GALA: Miewasz do czynienia z magią? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Oczywiście! Chociażby na koncertach. Magią jest też architektura. W ogóle sztuka jest magią. Siłą rzeczy moje życie jest magiczne. GALA: Co magicznego jest w koncertach? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Trudno to wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie grał. Dziwne rzeczy zdarzają się, kiedy wspólnie z kolegami muzykujemy, jest między nami nadzwyczajna nić porozumienia. Jest to kontakt naszych podświadomości i ja nazwałbym to magią. GALA: A magia w architekturze? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Wyobraź sobie: siedzisz w pracowni, rysujesz coś, a po pewnym czasie nabiera to formy w przestrzeni. Coś, co było marzeniem w mojej głowie, potem płaskim rysunkiem, jest w trzech wymiarach i można tam mieszkać. GALA: Twoje magiczne budowle? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Katedra Gaudiego w Hiszpanii. Jest jak z bajki. Zawsze magiczna będzie dla mnie architektura ziem górskich. Te domki mają w sobie coś niesamowitego. GALA: A doświadczasz czegoś takiego jak magia codzienności? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Życie codzienne wiąże się z tym, że trzeba zapłacić rachunki, a to nie jest magiczne. Ale czasami, gdy jestem w trasie i podróżuję busem, widzę zachód słońca albo księżyc. Takie chwile bywają dla mnie magiczne. GALA: A dziwne, niewytłumaczalne zdarzenia? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Kiedy byłem dzieckiem, babcia opowiadała mi o duchach na Podhalu. Mówiła o takim miejscu nieopodal naszego domu, gdzie straszyło. Ludzie tamtędy nie chodzili, ja nigdy nie odważyłem się tego sprawdzić. Moje dzieciństwo było przesiąknięte takimi opowieściami. Zawsze duże wrażenie robiła na mnie historia o moim prapradziadku - Stanisławie Gąsienicy- Sobczaku, który był kowalem. Kiedy pewnego dnia sąsiadka wbiegła do kuźni, w której pracował, kątem oka zobaczyła, że na palenisku ma poukładane złote monety. To były pieniądze zbójnickie. Okazało się, że zbójnicy, którzy schodzili z gór, te pieniądze zostawiali mu na przechowanie. Potem przez pokolenia cała rodzina szukała tego skarbu. Do tej pory nie wiadomo, gdzie te pieniądze są. GALA: Masz magiczne przedmioty? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Noszę na szyi krzyż Tuaregów - plemienia, które żyje na Saharze. Przywiozłem go z Maroka, ma mnie chronić. A obok niego medaliki z Matką Boską Częstochowską. Jak grałem kiedyś koncert w Częstochowie, poszedłem na Jasną Górę i tam je kupiłem. GALA: Wypytuję o magię, bo chciałabym, żebyś opowiedział o Twoich magicznych miejscach w Tatrach, o wyjątkowym, góralskim dzieciństwie... Jak to jest z tą Twoją góralszczyzną? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Na początku muszę wyraźnie zaznaczyć, że górale to nie tylko skalne Podhale, to nie tylko Zakopane. Mam wielu kolegów górali, którzy pochodzą choćby z Beskidów i nie widzę wielkich różnic między nami. GALA: Ale jednak Wy - górale podhalańscy często uważacie się za lepszych. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To wy, cepry, nam to wmówiliście! Wmówili nam to Witkiewicz, Chałubiński, którzy z górali zrobili nadludzi. Tak długo wmawiali, że są wyjątkowi, wspaniali, że górale w to uwierzyli. I teraz to pokutuje. Jestem przeciwnikiem robienia z Zakopanego pępka świata. Góralom trzeba więcej pokory, otwartości na świat. GALA: Opowiedz o tym swoim Podhalu. O miejscach dla Ciebie szczególnych. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To jest bardzo trudne! Góry są tak piękne, tyle miejsc lubię! Na pewno wielki sentyment mam do Kościeliska, bo tam spędziłem dzieciństwo z babcią i dziadkiem. Tam byłem wolny. Wyglądałem przez okno i miałem przed oczami panoramę Tatr. Ale miejsce, do którego wciąż lubię wracać, to Dolina Małej Łąki. Mój pradziadek był tam leśniczym. Jest ona dla mnie wyjątkowa, cały czas odkrywam ją na nowo. Ma wiele takich zakamarków, szczelin, do których nie wolno wchodzić. Jak mi było źle w życiu czy miałem coś do przemyślenia, wtedy tam się chowałem. To jest takie magiczne i ważne dla mnie miejsce. GALA: A często chodzisz na Orlą Perć? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To jest ekstremalny szlak i nigdy tam nie byłem. Nawet kiedy chciałem być ratownikiem i dużo się wspinałem. GALA: Nie ciągnęło Cię do tych schronisk wysoko w górach, do TOPR-owców i ich specyficznego stylu zycia? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Ciągnęło! Miałem taki etap w życiu, że tylko to robiłem. Chodziłem z kolegami na dyżury toprowskie. Jeździłem na nartach, uprawiałem ski-alpinizm. Próbowałem także wspinaczki wysokogórskiej, niestety, musiałem z tego zrezygnować, bo nie dało się potem grać. Ręce tak mi puchły, że nie mogłem zginać palców. Wyobraź sobie, że wisisz cały dzień na palcach na skałach. Skóra robiła się jak papier ścierny. Byłem zmuszony wtedy zdecydować, co chcę robić w życiu. Wybrałem muzykę. Dlaczego? Bo to jest moja wielka pasja! Realizowałem się w tym. Czułem się spełniony. Nawet granie w knajpie "do kotleta" dawało mi dużo satysfakcji. Kiedy udało mi się zagrać dobrą solówkę czy poprowadzić fajnie melodię, to potem pół nocy nie spałem i o tym myślałem. Wszystko wskazywało na to, że muzyka to jest ta droga i że trzeba nią iść. GALA: Gdzie się zaczęło to Twoje granie? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Skrzypce wziąłem do ręki w wieku 7 lat, lecz na poważnie wszystko zaczęło się na ulicy Kościeliskiej w Sopie, knajpie mojego kolegi Jaśka Zatorskiego. Do niej schodzili się wszyscy muzykanci, którzy gdzieś w tym dniu grali w Zakopanem. Jak zaczynaliśmy muzykować, to kończyliśmy o 7 rano. I była w tym wielka magia. Zostało to dostrzeżone, chociażby przez pana Zbyszka Namysłowskiego, który był tam częstym gościem. Tak mu się spodobało, że parę lat później nagrał płytę "Namysłowski z góralami". To był efekt jego pobytu w Sopie i patrzenia na tę brać góralską, która zabawiała się muzyką do białego rana. GALA: A których miejsc nie lubisz? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nie lubię Krupówek. Tam zostały przekroczone granice dobrego smaku. Powstały Baconaldy, tudzież Góral Burgery. Krupówki kojarzą mi się z kiczem i tanią rozrywką. Z huśtawkami, ze strzelnicą. Właściciele tych miejsc zabili ducha Krupówek. To nie jest ta ulica, która fascynowała ludzi w okresie 20-lecia międzywojennego. Wtedy do Zakopanego ściągali najwięksi artyści w kraju. A w tej chwili z każdej bramy atakuje mnie niedźwiedź albo jakiś diabeł. I jeszcze muszę mu zapłacić. Uciekam stamtąd. GALA: Inne wspomnienia z dzieciństwa? Z dziadkiem chodziłeś po górach? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Mój dziadek nie lubił chodzić po górach. Twierdził, że skoro widzi Giewont z okna, to mu wystarczy. GALA: Owce pasałeś? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nie. Natomiast moja mama zabierała mnie często w góry. Lubiłem te spacery. Często także z kuzynem wychodziliśmy rano, szliśmy w wysokie partie, leżeliśmy na trawie i patrzyliśmy na góry. Wydawały mi się wtedy takie niesamowite i nierealne. Musiałem dotknąć każdej skały. Robiły na mnie za każdym razem piorunujące wrażenie. GALA: Miałeś jakieś ulubione zwierzęta? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Miałem koty i kanarka. W pewnym momencie kot zjadł kanarka i było przykro. Koty były moją wielką miłością. Jak wracałem ze szkoły i znalazłem kota, to brałem go do domu. Moja babcia nie była z tego zadowolona. Marzę o psie, ale przy moim trybie życia to niemożliwe. GALA: Pies - zwierzę domowe. A Ty jesteś taki nieudomowiony... SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Póki co, nie jestem udomowiony. Ale będę. GALA: Często w górach spotykałeś dzikie zwierzęta? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: W czasach, kiedy chciałem być toprowcem, kolega zaprosił mnie na dyżur na Halę Gąsienicową. Któregoś dnia musiałem zjechać do Zakopanego. Patrzę, a tu niedźwiedź idzie przede mną! Bardzo blisko, jakieś 10 metrów! Szedłem za nim do żlebu pod Kopą Magury. Nasze drogi rozeszły się, kiedy zacząłem zjeżdżać na nartach. Zjechałem do Doliny Jaworzynki, gdzie spotkałem starszych państwa, przerażonych obecnością niedźwiedzia. Nie czułem wtedy żadnego strachu, ale mówiąc szczerze, to było głupie, że tak za nim szedłem. GALA: Ryzykowałeś życie w górach? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Raz wybrałem się z moim kolegą ratownikiem na Kasprowy Wierch. Wzięliśmy ze sobą sprzęt do ski-alpinizmu. Kiedy dochodziliśmy do szczytu, rozpętała się burza. Piorun trafił w dzwon na Kasprowym. Poczułem, jak prąd przeszedł po całym moim ciele. Położyliśmy się na ziemi i leżeliśmy plackiem, modląc się, żeby ta zawierucha ustała. Potem zjechaliśmy na dół. Nasze ciała były tak naelektryzowane, że włosy stały nam dęba. GALA: Góry zabrały Ci kogoś? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Mojego kolegę ratownika - Marka Łabunowicza. 9 lat temu szedł ratować turystów zasypanych w dolinie Pięciu Stawów. Zeszła lawina i zginął. To z nim uczyłem się grać. Byliśmy mocno zżyci... Bardzo silnie tę śmierć przeżyłem. Budziłem się w środku nocy, cały spocony. Nie mogłem uwierzyć, że to się stało. To są takie wydarzenia, które w nas zostają. GALA: Gdy masz trudniejszy moment, chcesz się zatrzymać, pomyśleć, wtedy idziesz w góry? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Najlepiej się myśli w górach, bo one uczą dystansu do świata. Dają też siłę, moc. Oczyszczają człowieka ze złych energii. Działają kojąco. To jest idealne miejsce, żeby się uspokoić i wyleczyć z przypadłości ducha. Wystarczy godzina, mały spacer. Niedawno miałem jakąś nieprzespaną noc. Czułem się źle, nic mi się nie chciało. Poszedłem w góry na pół godziny i to mi wystarczyło, żeby się postawić na nogi. Do Warszawy wróciłem kompletnie odmieniony. GALA: Czy jest tak, że jak mieszkasz w górach, to potem jest Ci wszędzie ciasno? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Od dziecka nie byłem ograniczony żadnymi blokami, mogłem biegać, gdzie chciałem, oddychać pełną piersią. Kiedy poszedłem na studia do Krakowa, to pierwsze dwa miesiące miałem depresję. Kładłem się do łóżka i łzy lały mi się na poduszkę. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Mój organizm odmówił posłuszeństwa, cały czas chciało mi się spać. Przychodziłem z uczelni i kładłem się do łóżka. Wstawałem, trochę kreśliłem i znów się kładłem spać. Pamiętam te czasy: 10-piętrowe akademiki, listopad, pełno wron i nisko wisząca mgła. Myślałem, że zwariuję. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. GALA: Czego góry nigdy nie wybaczą? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Głupoty. Do gór trzeba podchodzić z szacunkiem i wielkim respektem. Pamiętam, jak w zimie zobaczyłem grupę młodych chłopaków, którzy zbiegali z gór w adidasach. Nie trzeba było długo czekać na wypadek. GALA: Góry uczą też pokory. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Wychodzisz rano - jest piękna pogoda. Wchodzisz na Czerwone Wierchy i nagle się okazuje, że jest burza i grad. Trzeba być gotowym na takie sytuacje. To my się musimy dopasować. Góry uczą nas żyć. Uczą szacunku do natury, współpracy z drugim człowiekiem. Inspirują nas twórczo, koją nasze nerwy. A tym, którzy tego potrzebują, dają adrenalinę. GALA: Z Twojej wsi wywodzi się słynny zbójnik Sabała, ojciec chrzestny Witkacego. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Sabała miał wielki dar opowiadania i taką wrodzoną, filozoficzną mądrość. Na pewno był magicznym człowiekiem. Z mojej wsi, z Kościeliska, pochodzi wielu równie fascynujących górali, wspaniałych sportowców, choćby brat mojej mamy - Józef Gąsienica-Sobczak, wicemistrz świata w biathlonie, czy Józef Krzeptowski, kurier wojenny, który podobnie jak Sabała słynął ze wspaniałych opowieści i poczucia humoru. Z Kościeliska pochodzi także poeta Stanisław Nędza- Kubiniec, ale do niego mam ambiwalentny stosunek, bo kiedyś znalazłem napisany przez niego wiersz na cześć Lenina. GALA: Sabała był zbójnikiem. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Był i zbójem, i kłusownikiem, a potem się nawrócił. Miał różne grzechy w młodości... GALA: A Ty masz w sobie zbója? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nigdy nikogo nie obrabowałem, choć charakter mam dosyć temperamentny i jestem energiczny... Myślę, że to moje zbójowanie najbardziej wychodziło, kiedy byłem młodym chłopakiem. Ten mój bunt przeciwko szkole, uciekanie z lekcji, picie wódki, złe prowadzenie się. Ale umiałem sobie z tym poradzić. Dzięki temu dziś jestem w tym miejscu. GALA: Kto Cię ostatecznie utemperował? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nie było na mnie siły. Sam się utemperowałem. Musiałem dojrzeć do tego, że źle postępuję. Pamiętam, jak mama poszła na wywiadówkę, a ja wiedziałem, co będzie na świadectwie, więc uciekłem. Spałem gdzieś w sianie. Byłem uparty. Nieraz zdarzało mi się wybić okna sąsiadowi, którego nie lubiłem. Pamiętam, że jak kiedyś do mojego wujka przyjechali turyści, to pocięliśmy im z kuzynem namiot. Ale to były takie młodzieńcze wybryki. GALA: Zimą przebierałeś się za kolędnika? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nigdy nie byłem kolędnikiem. Ale jako dorosły chodziłem na "podłazy". Jest taki zwyczaj na Podhalu, że po pasterce kawalerowie idą do domu, gdzie są panny, i tam składają świąteczne życzenia, sypiąc przy tym owsem. To wszystko okraszaliśmy muzyką góralską. W ten sposób ożeniliśmy mojego kolegę z zespołu. GALA: Pierwszy papieros? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: W podstawówce. Na tyłach szkoły. To samo było z pierwszym pocałunkiem. Kochałem się w koleżance z równoległej klasy. GALA: Miałeś kompleksy związane z tym, że jesteś góralem? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nie! Zawsze byłem dumny z tego. Natomiast żałuję, że nie skończyłem szkoły muzycznej. Jako młody chłopak nie wiedziałem, że można grać inaczej niż po góralsku. Teraz staram się te zaległości nadrobić. Mam nadzieję, że zdążę. GALA: Sebastian, po co Ci właściwie była ta architektura? Bałeś się być tylko muzykiem? Studia architektoniczne to była asekuracja? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: W pewnym sensie było to jakieś zabezpieczenie. Zakładałem, że trudno mi będzie wyżyć z muzyki. Ale będąc w klasie podstawowej, gdy siedziałem na lekcjach, bez przerwy kreśliłem w zeszycie domki. Strasznie mnie to rajcowało. Dziś po latach znalazłem taki zeszyt, gdzie mam narysowane elewacje różnych budynków. Ciągnęło mnie do tej architektury. Miałem też impuls od mojego brata, który jest architektem. GALA: Musiałeś wybierać między dwiema swoimi pasjami. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Nie. Udaje mi się je połączyć. Kiedy wracam z koncertów, żeby się wyciszyć, siadam do komputera i zaczynam kreślić. Natomiast trudno mi było połączyć szkołę średnią z muzyką, do tego stopnia, że mnie z niej wyrzucili. Mimo to udało mi się zdać maturę. Poszedłem na lekcję rysunku i dostałem się na architekturę. Potem, już na studiach, profesorowie pomogli mi pogodzić muzykę z nauką. Za co im bardzo dziękuję. GALA: Moim zdaniem nie można być we wszystkim dobrym. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Ale trzeba się starać! Chcę być dobrym architektem i muzykantem! GALA: Co łączy architekturę i muzykę? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Chociażby to, że w obu tych dziedzinach muszą być dobre proporcje. Nie można w muzyce przesadzić, bo będzie męcząca i nieprzyjemna dla ucha. To samo jest z architekturą. Przesada i brak proporcji są niedopuszczalne. GALA: Twój pierwszy nauczyciel muzyki? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Skoczek narciarski Roman Gąsienica-Sieczka. To był niesamowity facet. Stracił nogę na skoczni. Całe życie chodził w protezie. Pamiętam, że w jego domu było pełno nart. Jego syn Bartek też był skoczkiem. Całe życie w ich domu kręciło się wokół skoków i muzyki. Tak pięknie opowiadał o skokach, tak magicznie, że mnie nimi zaraził. To zapadło głęboko w moim sercu. Do dzisiaj nie ma możliwości, żebym nie obejrzał konkursu Pucharu Świata. W pewnym momencie też chciałem być skoczkiem narciarskim. Uważam, że to sport dla romantyków. GALA: Dla górali Pan Bóg jest ważny? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Chyba tak, bo nie znam żadnego niewierzącego górala. Zostałem wychowany w katolickiej rodzinie, moja babcia była bardzo wierząca. Ona prowadzała mnie na roraty o 6 rano. Wspominam to z sentymentem. Mam wielu kolegów księży, z którymi lubię rozmawiać. Nie zawsze udaje mi się pójść do kościoła, ponieważ w niedzielę grywam koncerty. Ale jak tylko dam radę, to idę. GALA: Wszyscy pamiętamy wspaniałego księdza górala Józefa Tischnera. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To był wielki człowiek. Tak się złożyło, że udzielał ślubów moim kolegom z zespołu. Na mszach mówił piękne kazania. Wiele razy słyszałem, jak się wypowiadał o życiu, jak dowcipkował. Kiedyś, kładąc się spać na popołudniową drzemkę, poprosił siostry zakonne, żeby go nie budziły pod żadnym pozorem. No, chyba że zniosą celibat. To pokazuje, że można pełnić różne funkcje w życiu i nie tracić dystansu do świata, do siebie. Bardzo żal, że go już nie ma... GALA: Osoba, która jest dla Ciebie wzorem? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Kiedyś to był mój brat. W tej chwili idę sam, swoją drogą. GALA: Byłeś bardzo przywiązany do dziadków... SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Oni mnie właściwie wychowywali. W jednej izbie mieszkałem ja z mamą, w drugiej babcia i dziadek. Już, niestety, nie żyją. GALA: A gdzie był Twój ojciec? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Wychowałem się bez ojca. GALA: Miałeś do niego żal? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: W pewnym momencie miałem żal, a teraz patrzę na to z innej perspektywy. Staram się to zrozumieć. Nie wolno nikogo oceniać. Tata jest starszym człowiekiem, ma 83 lata. Czasami go odwiedzam. GALA: Sebastian, czy uważasz, że góralki są inne? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Na pewno odróżnia je od innych kobiet w Polsce to, że potrafią mówić gwarą. Natomiast większych różnic nie dostrzegam. GALA: Musiałbyś się tłumaczyć, gdybyś ożenił się z nie-góralką ? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Ja się nie muszę nikomu z niczego tłumaczyć. Trzeba mieć świadomość, że górale są mocno ze sobą spokrewnieni. Gdyby nie krzyżowanie genów, pewnie by skarłowacieli. GALA: W XIX wieku mówiono na Tatry Karpak. Wiedziałeś o tym? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Pewnie od Karpat, bo Tatry leżą w łuku Karpat. Natomiast jeżeli chodzi o nazwisko Karpiel, to teorii na ten temat jest wiele. Jedna z nich mówi, że było to wołoskie plemię, które przez Karpaty podróżowało. Zwali je Karpelui. GALA: "Karpe" znaczy też w gwarze góralskiej skała. Jesteś twardy? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Jestem dosyć odporny. Z wieloma rzeczami daję sobie radę, ale mnie to sporo kosztuje. Nie pokazuję tego do końca. Jestem w stanie dużo wytrzymać. GALA: Z czym sobie nie radzisz? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Z większością rzeczy sobie radzę. Natomiast strasznie przeżywam kłótnie. One najmocniej we mnie uderzają. GALA: Jak wyprowadziłeś się z gór, czułeś, że odstawałeś trochę od innych? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To śmieszne, ale często zwracano uwagę na sposób, w jaki chodzę. Podobno przemieszczałem się długim, posuwistym krokiem. W Kościelisku chodziłem pieszo do szkoły, kilka kilometrów. Być może dlatego taki krok sobie wypracowałem. GALA: Jak spędzasz czas w Warszawie? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Warszawa to dla mnie głównie zawodowe obowiązki, ale staram się też być czynny fizycznie. Chodzę na siłownię, biegam. Zawsze fascynowałem się sportem. Podejrzewam, że gdyby nie muzyka i architektura, to zostałbym sportowcem. GALA: Prowadzisz takie kawalerskie życie. Jak ono konkretnie wygląda? Sam sobie gotujesz? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Ale nie jest to takie trudne. Jak zamierzam zrobić kotlet, to kupuję kawałek mięsa, rozbijam go pięścią, bo nie mam tłuczka, i posypuję przyprawami. Zupy innej niż rosół nie umiem ugotować. Ale wszystko przede mną. GALA: A kwaśnicę? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To jest taki rosół, tylko gotuje się go na soku z kapusty. GALA: Góralskie przysmaki? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Góralskich przysmaków jest wiele. Ja preferuję kwaśną żyntycę. Uzyskuje się ją po zrobieniu owczego sera. To bardzo energetyczny napój. GALA: Podobno jak jesteś w Warszawie, czujesz, że wieje halny. SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: To jest niesamowite, ale ja rzeczywiście wiem, kiedy wieje w Zakopanem. Odczuwam to fizycznie, jestem wtedy nadpobudliwy. Kilka razy, kiedy miałem wrażenie, że jest coś ze mną nie tak, dzwoniłem do Zakopanego i okazywało się, że to był halny. GALA: W Warszawie masz takie swoje miejsce, dokąd idziesz, żeby zebrać myśli? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Mieszkam koło Lasu Kabackiego i lubię tam biegać. Ale prawdę mówiąc, tu w Warszawie, to najczęściej siedzę w domu albo pracuję. GALA: Twoja mama mieszka w Chicago, kumple w Zakopanem. Nie czujesz się samotny? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Czasem czuję się samotny. Ale takie jest dorosłe życie. GALA: Co możesz zrobić, żeby tak nie było? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Można założyć rodzinę. Ale okazuje się, że to nie jest takie proste. Natomiast samotność może mieć też pozytywne skutki, jeśli chodzi o życie człowieka. Dzięki samotności możemy odnaleźć siebie samych. Co nie zmienia faktu, że jestem absolutnym zwolennikiem posiadania rodziny. GALA: Chciałbyś założyć rodzinę? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Chyba już na to czas, bo mam 34 lata. Zobaczymy. Ja podchodzę do tego ze spokojem. GALA: Sława przeszkadza w nawiązywaniu bliższych relacji? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Czasem się nad tym zastanawiam. Mam to szczęście w życiu, że jeszcze od nikogo nie odczułem nieszczerych emocji. Do tej pory spotykałem samych porządnych ludzi. GALA: A koncerty, gruppies, nocne życie? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Koncerty są, to prawda. Jeżeli chodzi o gruppies, to przesada. Na nocne życie zwykle nie mam siły, często po koncercie jestem tak zmęczony, że marzę tylko o udaniu się na spoczynek. Poza tym staram się twardo chodzić po ziemi. Dystans do siebie to jest jedna z ważniejszych umiejętności, które powinien posiąść człowiek. Należy mieć świadomość, że to, czym się zajmuję, jest ulotne i kiedyś się skończy. Bo przecież "nic nie może wiecznie trwać", jak śpiewała pani Jantar. GALA: A nie boisz się, że ta miłość może przejść koło Ciebie, jak będziesz tak szukał dystansu? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Mam nadzieję, że ktoś nade mną czuwa i nie dopuści, żeby tak się stało. GALA: To chyba raczej jest w Twoich rękach? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Dlatego robię wszystko najlepiej, jak potrafię. Rozmawiała: Anna Kaplińska-Struss GALA 34/2010 Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska przez wiele miesięcy nie mówili głośno o swoim związku. Ostatnio coraz częściej pokazują wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych, czasem pozują do nich ze swoimi dziećmi. Sebastian Karpiel-Bułecka pokazał syna Ostatnio na swoim Instagramie Sebastian Karpiel-Bułecka udostępnił zdjęcie ze swoim drugim dzieckiem. Chłopiec pozuje bokiem do obiektywu, dlatego widać jego twarz jedynie z profilu. "Synalek" - napisał pieszczotliwie Sebastian Karpiel-Bułecka. Zdjęcie rozczuliło fanki muzyka. W komentarzach piały z zachwytu nad uroczym ujęciem ojca z synem. "Jak uroczo", "Ależ to cudne!", "Najpiękniejszy widok dla matki", "Dumny Tatuńcio" - pisały internautki. Sebastian Karpiel-Bułecka (41 l.) od 2005 roku tworzy folkowy zespół Zakopower. Z formacją wydał siedem albumów (ostatni pt. "Zakopower i Atom String Quartet" ukazał się w 2017 roku) roaz wylansował przebój "Boso". Od kilku lat związany jest z Miss Polonia 2012 Pauliną Krupińską, z którą ma dwoje dzieci. Pod koniec lipca 2015 roku urodziła się im córka Antonina, a syn Jędrzej przyszedł na świat w maju 2017 roku. Na spotkanie w centrum Warszawy spóźnia się ponad pół godziny. Ale gdy już dociera na miejsce, jest tak przejęty, że nie sposób się na niego gniewać. Już po chwili przekonuję się zresztą, że warto było czekać. Jest błyskotliwy, dowcipny, a przede wszystkim zaskakujący. GALA: Czujesz się atrakcyjny? SEBASTIAN KARPIEL-BUŁECKA: Jeśli chodzi o wygląd, nie umiem tego ocenić. A wewnętrznie staram się być... GALA: Na czym te starania polegają? Na byciu mądrym. I dobrym. GALA: A bycie mądrym i dobrym na czym polega? Na podejmowaniu decyzji, które prowadzą człowieka w odpowiednim kierunku. Mądry jest ten, kto prócz końca własnego nosa potrafi dostrzec innych i ich potrzeby. Bo tak naprawdę tyle jesteśmy warci, ile możemy dać drugiej osobie. Odczuwam wielką satysfakcję, gdy coś dla kogoś zrobię, w czymś pomogę. Głęboko wierzę, że pomaganie innym ma sens. I to nie jest żadne kadzenie. Głupkiem dla mnie jest narcyz i egoista. GALA: Mówisz to z pasją. Podobno u innych najbardziej drażnią nas te cechy, które próbujemy w sobie zwalczyć. Może więc jesteś ukrytym egoistą? Zawsze miałem skłonność do tego, żeby koncentrować się tylko na swoich problemach. Uważałem je za najważniejsze na świecie. Byłem skupiony na tym, by to mnie było dobrze i żebym szedł przez życie wygodnie. Nie myślałem o rodzinie, która od sześciu lat mieszka w Chicago. Zdarzało mi się zapominać o moich najbliższych w chwilach, w których bardzo mnie potrzebowali. Od tamtej pory się zmieniłem, ale tak naprawdę cały czas ze sobą walczę. GALA: Czego żałujesz? Żałuję tego, co każdy - że kiedyś nie miałem takiego rozumu. Ale to jest naturalne. Człowiek do wszystkiego musi dojść sam, metodą prób i błędów. Czasem musi się też sparzyć. Patrzę na 16-letniego syna kolegi z zespołu i nogi się pode mną uginają. Jak sobie przypomnę siebie w jego wieku i to, co wyprawiałem... Co moja mama musiała przeżywać. Bała się, że zmarnuję sobie życie. Bała się, że źle skończę. Mam jednak nadzieję, że jej to wynagrodziłem. Udało mi się skończyć studia architektoniczne. To było jej wielkie marzenie. GALA: Co takiego wyprawiałeś? Byłem łobuzem. Piłem. I nie chodzi o lampkę wina. Dawałem klasyczną banię. GALA: Na czym polega klasyczna bania? Na tym, że człowiek się upija. Czasem urywał mi się film, czasem piłem przez kilka dni z rzędu. GALA: Wpadałeś w cug alkoholowy? Graliśmy głównie w knajpach. Pojawiał się alkohol. Wieczorem zaliczałem więc banię, rano wstawałem, znowu graliśmy i znów bania. To było niebezpieczne. Ludzie z mojego otoczenia nie wróżyli mi dobrej przyszłości. Twierdzili, że nadaję się do leczenia. Jakoś się wyprostowałem. GALA: A jak sobie teraz radzisz?… Nie mam już do tego zdrowia. Kiedyś człowiek rano wstawał, otrzepał się i poszedł dalej. Teraz na drugi dzień umieram. Dlatego już się nie upadlam. Nie czuję takiej potrzeby. GALA: Nie chcesz opowiadać o swoim życiu prywatnym ani o partnerce… Nic nie poradzę. Nie należę do tych, którzy muszą obwieścić całemu światu, że kogoś kochają. Dla mnie ta sfera jest bardzo intymna, tylko moja. I niech tak zostanie. GALA: Skoro to dla ciebie temat tabu… Nie chodzi o to, że to jest jakieś tabu. Jestem przeciwnikiem afiszowania się z uczuciami. Ale kto wie? Może kiedyś to się zmieni? Może przyjdzie w moim życiu taki czas, że też będę chciał się podzielić z ludźmi tym, że kogoś kocham? W końcu tylko krowa nie zmienia zdania. GALA: To niesamowite, że unikasz pytań o związek, ale z tego, co wiem, nie masz problemów z rozmową o seksie. No ale jaki to wstyd? Bardzo ważne jest, by nie oddzielać seksu od miłości. To się dla mnie liczy. GALA: Nigdy nie zdarzyło ci się uprawiać seksu bez miłości? Nie. I nigdy mi się nie zdarzy. GALA: Nigdy nie mów nigdy… Wiem, ale taki mam plan. Tak bym chciał żyć. Gdybym postępował inaczej, czułbym niesmak. Fajnie jest kochać się z kimś, do kogo coś czujemy, bo wtedy wszystko się zazębia. I ma sens, daje siłę. Myślę, że ludzie, którym kiedykolwiek zdarzyło się kochać bez miłości, prędzej czy później żałują. GALA: Kobietom rzeczywiście trudno jest oddzielić seks od miłości, ale mężczyźni rzadko mają z tym problem. Wiem, ale ja akurat tak nie mam. Może dlatego, że wychowywałem się bez ojca. Może to bierze się stąd, że moja mama wpoiła we mnie pewne wartości, które teraz wyrażają się w moim stosunku do seksu i miłości. GALA: Masz żal do ojca, że nie było go, gdy dorastałeś? Miałem. Jak każdy normalny chłopak potrzebowałem ojca, ale musiałem sobie dawać radę bez niego. Ale dorosłem do tego, by skończyć z tym żalem. Tak jest lepiej. GALA: Mama nauczyła cię, jak należy postępować z kobietami? Na pewno się starała. Uczyła mnie, jak traktować kobiety, jak się do nich odnosić i jak z nimi postępować. Głównie chodziło o szacunek - wpajała mi to od dziecka. Ale ponieważ nie było ojca, to nie widziałem, jak relacje między kobietą a mężczyzną powinny wyglądać. To była totalna trudność! Do wielu rzeczy musiałem dochodzić sam. Na pewno popełniłem tysiące gaf. Zresztą cały czas się uczę. Z kobietą tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co zrobić, żeby było dobrze. Czasem człowiek się stara i już mu się wydaje się, że jest ok, a zaraz potem okazuje, że wcale nie, bo jej chodziło zupełnie o coś innego. GALA: Podobno całkowite porozumienie między kobietą i mężczyzną jest niemożliwe… W związku bardzo potrzebny jest kompromis, wyrozumiałość. Nie należy też brać wszystkiego do siebie. GALA: I kto to mówi! Mężczyzna, który przeżywa każdą kłótnię z partnerką. To prawda. Jestem emocjonalny, niektórzy twierdzą nawet, że nadwrażliwy. Do tego stopnia, że z powodu kłótni potrafię przez dwa dni nie jeść, co nie jest dobre, bo cierpię, a tak naprawdę niczego to nie zmienia. W dodatku jestem wybuchowy. Jak się wkurzam, to używam brzydkich słów. W ten sposób się rozładowuję. Pokrzyczę i za chwilę mi przechodzi. GALA: Dobrze, że nikogo nie bijesz. Biję siebie. Zwykle ze złości uderzam się w udo i potem mnie boli. GALA: Zdarzyło ci się kiedyś płakać przez kobietę? Płakałem, gdy czułem się bezradny. Robiłem wszystko, aby było dobrze, a nic się nie udawało, legło w gruzach i nie miałem żadnych argumentów, żeby to jakoś posklejać. Ludzie nie powinni się ranić. GALA: Kiedy zamierzasz założyć rodzinę? To przecież twoje największe marzenie. To prawda. I walczę, żeby tę rodzinę mieć, żeby mieć dom, w którym ktoś będzie na mnie czekał. To jest podstawa egzystencji. Bez tego wiele rzeczy nie ma sensu. GALA: Nawet granie? Nawet. Powrót do pustego pokoju w hotelu to jest dramat. GALA: Mimo to postawiłeś na muzykę i Zakopower podbił serca słuchaczy. Bardzo się z tego cieszę, ale z drugiej strony tęsknię za rysowaniem. Otworzyłem pracownię, która nazywa się Zakopower Projekt. Właśnie skończyłem projektować dom dla przyjaciela Wojtka Topy. Gra ze mną w zespole. GALA: Jaki to dom? Połączenie tradycji z nowoczesnością. Udało mi się nowoczesne rozwiązania architektoniczne powiązać z tradycyjną góralską formą. Jestem zadowolony. Myślę, że jeśli chodzi o architekturę, tą drogą chciałbym iść dalej. Ale też nie będę zamykać się na inne koncepcje. GALA: Da się pogodzić muzykę z architekturą? Potrzeba dużo samozaparcia. Gdy mamy koncerty, jest trudniej. Ale często, gdy wracam, nie mam nic do roboty. Wtedy mogę usiąść i rysować. Super odskocznia. Zapominam o graniu, o harmidrze, podróżach, bo rysowanie, podobnie jak granie, jest zajęciem kreatywnym. Architektura i muzyka to pokrewne dziedziny sztuki, obydwie zajmują się budowaniem przestrzeni wokół człowieka. GALA: Co chętnie projektujesz? Duże kubatury w krajobrazie, który trzeba uszanować i podkreślić jego wartość i piękno. Dla mnie takim wyzwaniem była moja praca dyplomowa. Miałem zaprojektować aqua park na Butorowym Wierchu. To mnie naprawdę kręci. GALA: Często jesteś w Tatrach? Tam jestem u siebie, więc jeżdżę tak często, jak tylko się da. Zakopane mnie wycisza i gasi emocje. Na problemy, które wydawały mi się nie do ogarnięcia w Warszawie, umiem w domu spojrzeć z boku i nabrać do nich dystansu. GALA: Skąd się wziął twój przydomek rodowy: Bułecka? Moja prababcia leżała w szpitalu. Jej mama, czyli moja praprabacia pracowała wtedy w piekarni i codziennie przynosiła jej bułki. Bułka była wtedy rarytasem, ponieważ na Podhalu panowała bieda. Koleżanki prababci, które leżały z nią w jednej sali, nazwały ją Bułecka. Ten przydomek przylgnął do całej naszej rodziny. Na Podhalu mieszka wiele osób, które noszą to samo nazwisko, a nie są ze sobą spokrewnione. Przydomki pozwalają rozróżnić rody. autor: Anna Zakrzewska Nr 51-52/2007, od 17 do 28 grudnia

sebastian karpiel bułecka matka